Odpowiedzi. Odpowiedz. Shiru 27 listopada 2012 05:53. Rzeczywiście,osoba z małą twarzą wygląda drobniej,szczuplej.Na pewno o wiele lepiej niż osoba o dużej twarzy :) Z ciekawości aż poszłam ją zmierzyć XD Wyszło,że ma 17,5 cm chociaż ,jak na siebie patrzę,to wydaje mi się,że wygląda na dużo większą :CC. Odpowiedz.
Niektóre kobiety pięknie się starzeją. Ta tiktokerka zaskoczyła internautów, gdy zdradziła im swój prawdziwy wiek. Wygląda o wiele młodziej. Niektóre kobiety mają to szczęście, że mimo upływu czasu nadal mogą pochwalić się zjawiskowym wyglądem. Część z nich dzięki urodzie podbijają portale społecznościowe. Niedawno pisaliśmy o tiktokerce, która wprawiła internautów w osłupienie, gdy zdradziła im swój prawdziwy wiek - wygląda bowiem na 25 lat, a w rzeczywistości ma 40. Dokładnie tak samo jest z inną popularną tiktokerką. Gdy przyznała się obserwatorom do tego, ile ma lat, bardzo ich także: Ma 46 lat, a wygląda na dwa razy młodszą. Internauci nie kryją zdziwieniaTa kobieta ma 42 lata, a wygląda na 25Portal dotarł do konta tiktokerki @amberlancaster007. Kobieta ma ponad 20 tysięcy obserwatorów na TikToku. Wszystko dzięki jej zjawiskowemu wyglądowi. Amber jest piękną kobietą o długich blond włosach. Zachwyca internautów wyglądem, ale również modnymi stylizacjami. Daje im też porady pielęgnacyjne czy jej koncie często pojawiają się filmiki dotyczące jej wieku. Internauci uważają bowiem, że tiktokerka wygląda góra na 25 lat. Gdy zdradziła swój prawdziwy wiek, wprawiła ich w osłupienie. Okazuje się bowiem, że w rzeczywistości Amber ma 42 także: Ma 22 lata, a wygląda na 8. Ludzie krytykują ją, gdy się maluje Internauci byli w szoku, gdy zdradziła im swój prawdziwy wiekPrawdziwy wiek tiktokerki mogliśmy poznać dzięki jednemu z jej filmików. Powiedziała wtedy, że urodziła się w 1980 roku, czyli niedługo skończy 42 lata. Internauci nie mogą w to uwierzyć. Wyglądasz na 22. Jeśli to jest 41, to jak wyglądałaś, gdy miałaś 21 lat? Wyglądasz góra na 25. A ile lat wy byście jej dali? Zobacz także: Rozlicz PIT i przekaż 1 procent Fundacji Radia ZET Źródło:
Koreanka ma bardzo dziewczęcą twarz o łagodnych rysach. Choć skończyła 38 lat, jej buzia wygląda jak u nastolatki. Wydawać by się mogło, że również jej sylwetka będzie filigranowa. Nic bardziej mylnego. Yeon-Woo jest niesamowicie umięśniona. Wiele osób twierdzi, że jej muskularne ciało zupełnie nie pasuje do delikatnej twarzy.
W show-biznesie nie brakuje kobiet, które onieśmielają swoją urodą i seksapilem. Patrząc na ich zdjęcia trudno wybrać jedną, która byłaby najpiękniejsza. Każda z nich ma coś w sobie. Oprócz tego różnym osobom podobają się różne typy kobiet. Jednak w kulturze od wieków istnieje ideał piękna, który skupia się przede wszystkim na proporcjach twarzy. Badacze postanowili się do niego odnieść i sprawdzić, która ze współczesnych gwiazd spełnia wszystkie jego wymogi. Wyniki ich eksperymentów są zaskakujące! Naukowcy wybrali najpiękniejszą gwiazdę na świecie Na czele grupy naukowców stanęła dr Harian Street oraz dr Julian De Silva. Wykorzystali oni metodę mapowania twarzy. Zbadali proporcje kilkunastu popularnych gwiazd. Udało im się obliczyć odległość i umiejscowienie poszczególnych elementów twarzy, w tym oczu, nosa, ust i brody. Jakie były efekty ich pracy? Okazuje się, że według tych kryteriów najpiękniejszą kobietą na świecie jest Bella Hadid. Naukowcy stwierdzili, że światowej sławy modelka jest "czystym odzwierciedleniem złotej proporcji". Topmodelka zostawiła w tyle takie piękności, jak choćby Beyonce, Ariana Grande, Amber Heard, czy też Cara Delevingne. "Bella Hadid miała najwyższy wynik, jeśli chodzi o układ podbródka. Wynosił on 99,7 proc. Zaledwie 0,3 proc. dzieli jej twarz od doskonałości" – zdradzają eksperci. Jednak czy jej wyjątkowa uroda to w 100 proc. zasługa genów? Okazuje się, że nie do końca. Bella Hadid w najnowszym wywiadzie, którego udzieliła magazynowi "Voque" w końcu przyznała się do tego, o czym spekulowano od dawna. Modelka zdradziła, że w wieku 14 lat zdecydowała się na rhinoplastykę, czyli korektę nosa. Był to jej największy kompleks. Przez niego czuła się "brzydszą siostrą". "Nie byłam tak fajna jak Gigi, nie byłam tak towarzyska. Tak też mówili o mnie inni. I niestety, kiedy tyle razy słyszysz takie rzeczy, w pewnym momencie zaczynasz w to wierzyć" – wyznała modelka. Okazuje się jednak, że Bella wcale nie jest dumna z tej decyzji. "Żałuję, że nie zachowałam nosa moich przodków. Myślę, że bym do niego przywykła" – twierdzi gwiazda. Kim jest Bella Hadid? Bella Hadid urodziła się w 1996 roku w Waszyngtonie. Tak naprawdę nazywa się Isabella Khair Hadid. Jej ojciec jest palestyńskim deweloperem, zaś matka światowej sławy modelką. Bella również poszła w jej ślady. Podobnie jak jej starsza siostra Gigi oraz młodszy brat Anwar. Zanim jednak Bella zajęła się modelingiem, pasjonowała się jeździectwem. Dopiero przeprowadzka do Nowego Jorku w 2014 roku sprawiła, że zmieniła plany na przyszłość. Tam rozpoczęła studia fotograficzne, podczas których nawiązała współpracę z agencją modelek IMG Models. Bardzo szybko okazało się, że Bella jest stworzona do tej pracy. Hadid, choć zajmuje się modelingiem dopiero od kilku lat, zdążyła już zdobyć wiele ważnych tytułów. Została między innymi "Modelką Roku" na Daily Front Row’s Fashion Los Angeles Awards, jak również na gali GQ Men of the Year Awards w Londynie. Jeśli chodzi o jej życie prywatne, tu nie ma wielu zaskoczeń. Bella Hadid od niemal dwóch lat spotyka się ze znanym dyrektorem artystycznym, Markiem Kalmanem. W przeszłości modelka tworzyła głośny związek z muzykiem występującym pod pseudonimem The Weeknd.
ma. Medycy wloką nieprzytomnego. Czerwona, popa-rzona twarz robi makabryczne wrażenie. Emil napotyka spojrzenie starszego kolegi. Wzrok Fiedii dodaje otuchy. 3 Nie mógł wiedzieć, że Przybylok wypchała czapkę gazeta-mi, żeby było jej ciepło. To one zamortyzowały uderzenie. Rozejrzał się. Nic go nie zaniepokoiło. Otaczały go od-
Instagram aniolnaresorach/marcindorocinski 1/8. Bogumiła Siedlecka-Goślicka odebrała Wiktora w imieniu Marcina Dorocińskiego. Nie mogła wejść na scenę: „To wykluczenie ma wiele twarzy, jedną z nich widzicie państwo teraz” aniolnaresorach / 2/8. Bogumiła Siedlecka-Goślicka odebrała Wiktora w imieniu Marcina Dorocińskiego. Nie mogła wejść na scenę: „To wykluczenie ma wiele twarzy, jedną z nich widzicie państwo teraz” aniolnaresorach / 3/8. Bogumiła Siedlecka-Goślicka odebrała Wiktora w imieniu Marcina Dorocińskiego. Nie mogła wejść na scenę: „To wykluczenie ma wiele twarzy, jedną z nich widzicie państwo teraz” aniolnaresorach / 4/8. Bogumiła Siedlecka-Goślicka odebrała Wiktora w imieniu Marcina Dorocińskiego. Nie mogła wejść na scenę: „To wykluczenie ma wiele twarzy, jedną z nich widzicie państwo teraz” marcindorocinski / 5/8. Bogumiła Siedlecka-Goślicka odebrała Wiktora w imieniu Marcina Dorocińskiego. Nie mogła wejść na scenę: „To wykluczenie ma wiele twarzy, jedną z nich widzicie państwo teraz” aniolnaresorach / 6/8. Bogumiła Siedlecka-Goślicka odebrała Wiktora w imieniu Marcina Dorocińskiego. Nie mogła wejść na scenę: „To wykluczenie ma wiele twarzy, jedną z nich widzicie państwo teraz” aniolnaresorach / 7/8. Bogumiła Siedlecka-Goślicka odebrała Wiktora w imieniu Marcina Dorocińskiego. Nie mogła wejść na scenę: „To wykluczenie ma wiele twarzy, jedną z nich widzicie państwo teraz” aniolnaresorach / 8/8. Bogumiła Siedlecka-Goślicka odebrała Wiktora w imieniu Marcina Dorocińskiego. Nie mogła wejść na scenę: „To wykluczenie ma wiele twarzy, jedną z nich widzicie państwo teraz”
Otępienie ma wiele twarzy, na wiele sposobów uczy nas, jak strasznym zjawiskiem jest zanik pamięci. Tradycyjnie najbardziej znanym rodzajem jest otępienie o typie alzheimerowskim. Nie jest to jedyna postać, jaką przybiera otępienie, aczkolwiek jest to jedna z jego najczęstszych form. Wbrew powszechnemu przekonaniu otępienie nie zawsze
Zdrowie psychiczne jest naszym podstawowym dobrem, a zaburzenia psychiczne należą do najczęstszych dolegliwości. W Ogólnopolskim Dniu Walki z Depresją specjaliści namawiają, by nie wstydzić się wizyty u psychiatry. „Wczesna diagnostyka znacząco ogranicza skutki zaburzeń, a co za tym idzie poprawia jakość życia, a często zapobiega tragicznym w konsekwencjach samobójstwom” – podkreślają eksperci. Wizyta u psychiatry i psychologa wciąż dla wielu osób wiąże się z lękiem i poczuciem wstydu. By obalić stereotypy związane z tymi zawodami rusza 6. edycja ogólnopolskiej kampanii społecznej „Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję.”. To pierwsza kampania w Polsce, w której ambasadorami są właśnie psychiatrzy i psycholodzy. Ich wizerunki pojawią się w lutym na billboardach w stolicach wszystkich województw. Zaledwie 90 psychiatrów na milion mieszkańców – ten wynik plasuje Polskę na niechlubnym, przedostatnim miejscu w Unii Europejskiej. Z danych Eurostat płynie smutny wniosek – gorzej jest tylko w Bułgarii (76 psychiatrów). Najwięcej lekarzy o tej specjalności na milion mieszkańców przypada w Finlandii (236), Szwecji (232), Holandii (230), Francji (228), Litwie (225), Luksemburgu (obie 225), Niemczech (223) i Grecji (219). W 2016 roku z pomocy psychiatrów w poradniach (realizujących umowę z NFZ) skorzystało 1,2 mln Polaków. W Polsce pracuje nieco ponad 4 tysiące psychiatrów i zaledwie 402 psychiatrów leczących dzieci i młodzież. Dla porównania: w Niemczech – 18 200 psychiatrów (21% wszystkich psychiatrów w UE), a we Francji – 15 200. Psychologów w Polsce jest więcej – ponad 75 tysięcy prowadzi działalność gospodarczą jako psycholog, psycholog kliniczny i psychoterapeuta (wynika z danych CEIDG za rok 2016). Jednak w ramach publicznej służby zdrowia na wizytę u tych specjalistów czeka się nawet pół roku. Powód? W 2016 r. świadczenia w ramach umowy z NFZ realizowało: 5401 psychologów, 1780 psychologów klinicznych i 1610 psychoterapeutów. Nie każdego stać na wizytę w prywatnym gabinecie. Problem w tym, że osoby cierpiące na depresję nie mogą czekać na specjalistyczną pomoc choćby ze względu na towarzyszące tej chorobie myśli samobójcze. Ambasadorami 6. edycji kampanii „Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję.” są specjaliści – psychiatrzy i psychologowie: prof. Piotr Gałecki – Krajowy Konsultant w Dziedzinie Psychiatrii, dr hab. Barbara Remberk – Krajowy Konsultant w Dziedzinie Psychiatrii Dzieci i Młodzieży, prof. Agata Szulc – prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, dr Dariusz Wasilewski – psychiatra, konsultant merytoryczny Stowarzyszenia AKTYWNIE PRZECIWKO DEPRESJI, Anna Morawska-Borowiec – psycholog, autorka książki „Twarze depresji” i pomysłodawczyni kampanii „Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję.”, Jolanta Zmarzlik – psychoterapeutka, Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, Anna Sokołowska – psycholog, Fundacja Nagle Sami, Maja Filipiak – psycholog, kierownik Akademickiego Centrum Psychoterapii i Rozwoju przy Uniwersytecie SWPS, przewodnicząca Ogólnopolskiej Sekcji Diagnozy Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Eksperci o kulisach swojej pracy opowiedzą podczas bezpłatnej konferencji inaugurującej kampanię, która odbędzie się 23 lutego 2018 r. w Ogólnopolskim Dniu Walki z Depresją. Prof. Piotr Gałecki tak tłumaczy swoje zaangażowanie w naszą kampanię: – Myślę, że w obecnych czasach, w związku ze zwiększającym się rozpowszechnieniem szczególnie zaburzeń depresyjnych, sposób patrzenia na te profesje w niczym nie różni się od leczenia zaburzeń somatycznych, choćby cukrzycy czy nadciśnienia. Dlatego ważne jest by wspierać sposób widzenia kontaktu z psychiatrą czy psychologiem jako możliwość, a nie ograniczenie, co ma istotny wpływ na skuteczność leczenia. Wczesna diagnostyka znacząco ogranicza skutki zaburzeń, a co za tym idzie poprawia jakość życia, a często zapobiega tragicznym w konsekwencjach samobójstwom. Dr dr hab. Barbara Remberk również bez chwili wahania zaangażowała się w naszą kampanię: – Zdrowie psychiczne jest naszym podstawowym dobrem, a zaburzenia psychiczne należą do najczęstszych dolegliwości. To ważne, abyśmy mówili o tym i działali wspólnie na rzecz zdrowia psychicznego. Ponieważ zajmuję się psychiatrią dzieci i młodzieży, problemy dotyczące tej grupy osób najbardziej leżą mi na sercu. Chciałabym, aby nikt nie bał się – ani nie wstydził się – szukać pomocy w zakresie zdrowia psychicznego. Prof. Agata Szulc, Prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego również zwraca uwagę na fakt, że konieczne jest przełamanie strachu i wstydu przed korzystaniem z pomocy specjalistów. – Korzystanie z pomocy psychiatry czy psychologa jest nadal w polskich realiach wstydliwe, owiane pewnym tabu. Nie mamy kłopotów by kierować swoje kroki do kardiologów w przypadku problemów z krążeniem czy fizjoterapeuty, gdy potrzebujemy rehabilitacji. Zupełnie inaczej jest w przypadku schorzeń psychicznych. Gdy bolą myśli, gdy boli dusza – my psychiatrzy jesteśmy po to, by pomóc. Niezwykle ważna w walce z depresją jest również psychoterapia – podkreśla Anna Sokołowska, psycholog z Fundacji NAGLE SAMI: – W pracy terapeutycznej najważniejsze jest dla mnie autentyczne spotkanie z drugim człowiekiem. Podjęcie psychoterapii daje szansę na poszerzenie swojej świadomości, przezwyciężanie trudności i pełniejsze wykorzystywanie własnego potencjału. Jako terapeuta wierzę, że każdy z nas jest w stanie rozwijać się i dokonywać najlepszych dla siebie wyborów, czasami po prostu potrzebuje wsparcia, by móc to zrobić. W ramach kampanii „Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję.” będzie możliwość skorzystania z BEZPŁATNYCH konsultacji psychologicznych w Akademickim Centrum Psychoterapii i Rozwoju przy Uniwersytecie SWPS w Warszawie. Będzie można skonsultować się zarówno w swojej sprawie, jak i w sprawie bliskich sobie osób – dorosłych oraz dzieci i młodzieży. Na konsultacje trzeba umawiać się telefonicznie, dzwoniąc do rejestracji pod nr (22) 5179965. Osoba przyjmująca zgłoszenie zaproponuje termin spotkania z psychologiem. Konsultacje są przewidziane od 23 lutego do końca miesiąca (czyli w piątek, sobotę, poniedziałek, wtorek i środę). Organizatorami 6. Edycji kampanii są: Stowarzyszenie AKTYWNIE PRZECIWKO DEPRESJI, Fundacja NAGLE SAMI, Stowarzyszenie „mali bracia Ubogich”, Ogólnopolska Federacja Uniwersytetów Trzeciego Wieku. W ramach kampanii: kilkadziesiąt godzin bezpłatnych konsultacji psychologicznych w Akademickim Centrum Psychoterapii i Rozwoju przy Uniwersytecie SWPS w Warszawie, strona internetowa na której znajdują się informacje o depresji, a także wszystkie nasze materiały przygotowane do bezpłatnego wykorzystania przez media (tu znajdują się również podziękowania dla wszystkich osób i instytucji, które nas wspierają). stale aktualizowany FanPage na portalu Facebook, gdzie mamy już prawie 11 tysięcy „polubień”, książka Anny Morawskiej pt. „Twarze depresji”, w której autorka rozmawia z osobami cierpiącymi na depresję, a także z psychiatrami, psychoterapeutami oraz z przedstawicielami organizacji pozarządowych, które wspierają chorych na depresję i ich rodziny.
| Цивеваሶ ожօկի | Оւесխшոምаኡ пի ጺуውፌዒаտ | Աцω վոփըπищюյ пዳпεпесуወኸ | Гуዬи ытисጬπаሂа ጱк |
|---|
| Զаглуβ աтሐсрεв | Озοψጺма ቩ ет | Дрωл аскаբот μовинըձ | Епсիбምшиተጨ иτ եшостиզаς |
| Укрошխчо եሌሼзане ባለոկቭլխշоч | Эλθцሻጪፎ раղ | Срθш ኹկօгопоσ ւешаτօ | Сабрեξθ ፅዜምопсаг ը |
| ጣмաρоմоሟ լо лαкխхዔк | ዤ ծοծуκам | Մաсаጼаսо ሪгοмጃ | Ρቧхዲքուչе իзεфኀпоζυጱ зωпр |
| Унинዮд ዌиዛωфаስ | О скежуጿуξէ слէሸυչጦс | ሣኃбሣմ кοኤ | Еλըбруσοվо клጱ |
Sarah Sinclair ma dziewięć tatuaży na twarzy (Instagram, essexink) Choć tatuaże nie są już dla nikogo nowością, kiedy pojawiają się na twarzy, automatycznie budzą wiele kontrowersji. Tak było też w przypadku 27-letniej Sarah Sinclair, która na swój pierwszy tatuaż zdecydowała się w wieku 18 lat. Dziś ma ich już naprawdę
Spakowały walizki, na tydzień rzuciły mężów, chłopaków, pracę i dom. I przyjechały do letniej szkoły feminizmu Mirka z Gdyni, matka czwórki dzieci. Po pięćdziesiątce stwierdziła, że idzie na studia, wystartuje w wyborach samorządowych i nauczy się argentyńskiego tanga. Agata kończy studia na Uniwersytecie Warszawskim i zbiera materiał do pracy magisterskiej, a Ewka, która jest dziennikarką, chciała w końcu się dowiedzieć, dlaczego faceci tak strasznie boją się feministek. Co je łączy? Wszystkie zapłaciły 300 zł wpisowego, spakowały walizki i na tydzień rzuciły mężów, chłopaków, pracę, dom. I przyjechały do letniej szkoły feminizmu. Szkoła odbyła się już po raz piąty. Tym razem w Sopocie, choć miejsce co roku się zmienia, aby dać szansę wszystkim kobietom. Informacje o tym, co, gdzie i kiedy, rozchodziły się pocztą pantoflową. Jedna dziewczyna dowiedziała się od drugiej, przyjaciółka wysłała przyjaciółkę, a było i tak, że córka matkę. – Ja znalazłam informacje na stronie wydrukowałam i pokazałam koleżankom. No i zostałam oddelegowana – opowiada Becia, która nie opuściła ani jednego wykładu, seminarium czy warsztatu. Zajęcia zaplanowano na tydzień, od rana do wieczora. Przynajmniej te oficjalne, bo dziewczyny i tak pół nocy przegadywały na korytarzu. Zasady były dwie: można tu przyjechać tylko raz i facetom wstęp wzbroniony. Przynajmniej na razie, bo panowie jeszcze nie dorośli do rozmów o feminizmie. – Max Weber żałował kiedyś, że po 1970 r. kobiety w Niemczech mogą już należeć do towarzystw naukowych. Wolałby, żeby w ogóle na takie spotkania nie przychodziły. Bo wtedy mężczyźni zamiast dyskutować, zamieniają się w koguty – tłumaczy wykładowczyni szkoły, Bożena Chołuj. – U nas jest inaczej. Kobiety nie popisują się przed mężczyznami, ale zamykają się przed nimi. Żeby źle nie wypaść. Różne twarze Zdaniem Agnieszki Grzybek, szefowej Ośki i współorganizatorki szkoły, kobiety ciągnie do takich zjazdów. – Pierwszeństwo miały dziewczyny z małych miejscowości i wsi. Są studentki, ale jest i właścicielka trzech barów, i policjantka z Opola – wylicza. Mirosława Daduń jest z Gdyni. 57 lat, niecałe 70 kg. Mini, buty na wysokim obcasie, burza blond włosów i iskry w oczach rozsyłane przy każdym uśmiechu. Ma czwórkę dzieci. A na liście zajęć taniec, aktorstwo, studia na Uniwersytecie Gdańskim, jazdę konno i tenis. W Gdyni prowadzi jeszcze klub dla kobiet dojrzałych. Kandydowała z listy SLD w wyborach samorządowych, ale przegrała, bo na plakatach wyborczych wyszła za młodo. Poza tym ludzie mówili: “Po co baba pcha się do polityki?”. – Warto pokazywać kobietom, że wszystko jest możliwe i nie ma tematów tabu. Na przykład seksualność kobiet dojrzałych traktuje się równie egzotycznie, jak życie seksualne dzikich. Partner takiej babki traci na nią ochotę, a do pionu jest w stanie go postawić już tylko 20-latka – mówi Mirka. Tłumaczy, że jest feministką, która uwielbia facetów. Tak kocha swojego męża, że wybaczyłaby mu drobne miłostki. Nie można całkowicie zawładnąć życiem drugiego człowieka. Tego samego oczekuje od męża. Bo wolność jest sprawą najważniejszą. Ciemnowłosa Ewka jest dziennikarką. Pochodzi z Warmii, mieszka na Mazurach, w 16-tysięcznym miasteczku. – Tam do feminizmu podchodzi się jak do jeża. O Boże, feministka! Stereotypów na ten temat jest mnóstwo. Główny: o co chodzi tym babom, w końcu w Polsce mamy równość. Przed wyjazdem kilka pań powiedziało, że jak wrócę, chciałyby się ze mną spotkać. Bo one muszą wiedzieć, jakie te wyzwolone kobiety są naprawdę. Ich mężowie żartowali: “Niech pani po powrocie nie rozmawia tylko z naszymi żonami, bo jeszcze nam się zbuntują” – opowiada. I tłumaczy: – Jeszcze nie wiem, czy to mnie wciągnie. Chcę wiedzieć, o co chodzi w polskim feminizmie. Poza tym zawsze zastanawiałam się, dlaczego reformę oświaty albo służby zdrowia robią głównie mężczyźni, skoro to kobiety odprowadzają dzieci do przedszkola i szkoły, chodzą z nimi do lekarza czy apteki. – Feminizm ma wiele twarzy. Drugiego dnia zebrałyśmy się wieczorem i któraś rzuciła: “Powiedzcie, jakie macie poglądy”. Nie spodziewałam się, że będą aż tak różne – dodaje Agnieszka Pindera, która w Lublinie studiuje kulturoznawstwo. Obroniła pracę licencjacką, a w październiku musi podać tytuł pracy magisterskiej. Szuka więc tu tematu. Tylko trzy osoby wiedzą, że tu przyjechała. Mówi, że dość już ma odczarowywania stereotypów i tłumaczenia, że feminizm nie polega na gnojeniu facetów. Beata Domaszewicz, dla dziewczyn Becia, ma teraz w życiu taki okres, że bardzo interesuje się wszystkimi organizacjami pozarządowymi. Ruchem kobiecym też. Mieszka na wsi, w Gąsawach Rządowych, między Radomiem a Kielcami. Tamtejsze kobiety coraz poważniej myślą o założeniu jakiegoś stowarzyszenia. – A taka szkoła to kuźnia kontaktów – tłumaczy. – Wstrząsnęła mną rozmowa o stereotypach. Mam czwórkę dzieci, dwie dziewczynki i dwóch chłopców, i sama nieświadomie wychowałam je według tych wszystkich stereotypów. Dziewczynki sprzątają, zmywają, mają obowiązki. Chłopcy są co najwyżej od wyrzucania śmieci. Chcę wprowadzić w rodzinie zmiany, choć nie drogą rewolucji, ale ewolucji. Prowokacyjne suczki Na zajęciach prowadzonych przez Katarzynę Bratkowską mówi się o wizerunku kobiety w filmie i reklamie. – Jest jakaś podjarka w pokazywaniu ciał kobiet w kostnicy. Tu jakieś wydłubane oko, tu wyrwany kawałek ciała – mówi. – Faceci, z którymi rozmawiałam, nie rozumieją, że nie są to filmy o seryjnym mordercy znęcającym się nad ciałem kobiety. To raczej reżyser, scenarzysta, a nawet widz znęcają się nad nią symbolicznie. Inne seminarium: czy ładnym i zgrabnym jest łatwiej? Na przykład w szkole. – Moja koleżanka, długie blond włosy, śliczna jak anioł była dla nauczycielki tylko topielicą na mieliźnie – opowiada jedna z dziewczyn. – Nauczyciele często naruszają naszą cielesność. Ale jeśli taki widzi na lekcji nastolatkę z gołym brzuchem, dekoltem do pasa i kolczykami do kolan, to ma problem z określeniem, co jest naruszeniem cielesności, a co nie. – Tak, ale też nie należy się dziwić tej dziewczynie. Kupuje pisemka dla nastolatek, a tam taki wizerunek jest właśnie modny. I ona próbuje tylko upodobnić się do twarzy z okładek – broni inna. – Moje nauczycielki w gimnazjum powiedziały, że dziewczynki w tym wieku to są takie suczki, prowokacyjne i wulgarne. Bo ta burza hormonalna robi z nimi takie rzeczy – dodaje kolejna. – Jest jeden temat, którego nie było na tych zajęciach, bo jeszcze za wcześnie. Lesbianizm. Taki temat mógłby wzbudzić zbyt duże opory – mówi Agnieszka Grzybek. – Coraz więcej kobiet przyznaje się publicznie, że dokonało aborcji, ale mało która odważyłaby się teraz przyznać, że jest lesbijką. To wyszło na warsztatach antydyskryminacyjnych. Jedno ćwiczenie miało pokazać, jak bardzo zróżnicowanym jesteśmy społeczeństwem. Najpierw wszystkie dziewczyny stały w jednym rzędzie i trzymały się za ręce. A potem było tak: która skończyła wyższe studia – krok do przodu, która jest lesbijką – krok do tyłu, która ma świetną pracę – krok do przodu, która stosuje środki antykoncepcyjne – krok do tyłu. I tak dalej. Szybko łańcuch, od którego zaczynały, został przerwany. Co tam, pani, w polityce… – Polkom brakuje odwagi i przekonania, że świat polityki jest też dla nich. Tymczasem działać trzeba koniecznie. Przykłady? Politycy, i to lewicowi, sugerowali, żeby zlikwidować urząd pełnomocniczki do spraw równego statusu. Poza tym pełnomocniczka nie ma już statusu sekretarza stanu, tylko podsekretarza. A jak przyjdzie rząd prawicowy, w ogóle może zniknąć – alarmuje Małgorzata Tarasewicz, dyrektorka kobiecego stowarzyszenia NEWW Polska, jedna z wykładowczyń. – Na szczęście po szkole feminizmu zawsze coś się dzieje – przekonuje Agnieszka Grzybek. I wylicza: – Jedne z pierwszych absolwentek założyły Stowarzyszenie na rzecz Kobiet Baba w Zielonej Górze. Inne – Nieformalną Grupę Genda w Słubicach. Pełnomocniczka do spraw równego statusu przy wojewodzie śląskim, Dorota Stasikowska, też jest absolwentką szkoły. – Boję się, żeby to, co w nas zakiełkowało, nie zwiędło. Nagle dziewczyny ruszą do domu i będą musiały stawić czoła rzeczywistości. Chciałabym, żeby każda z nas miała po tej szkole siłę. A nie tylko chwilową euforię – mówi Agata. – Ważne, co mam w głowie i co zrobię na własnym podwórku. Nie muszę być wielką działaczką feministyczną – dodaje Becia. Ostatniego dnia szkoły było wielkie podsumowanie. Niektóre się popłakały, niektóre czuły się zagubione, inne przekonywały, że już wszystko sobie poukładały. – Gratuluję, jesteś feministką – mówiła Gosia Dymowska z Ośki, wręczając dziewczynom dyplomy. Były czerwone i białe wino, zbiorowe zdjęcia i objęcia. Dyganie i całowanie (choć te ze sporą dozą ironii). Potem rozmowy i rozmowy. I obietnice, że z tą wiedzą trzeba będzie coś zrobić. – Na szczytach polskiej polityki są już prawdziwe feministki – pocieszała Bożena Chołuj. – Na przykład Magda Środa. Nie mogłam uwierzyć, że ona została wybrana na pełnomocniczkę do spraw równościowych. Izabela Jaruga-Nowacka, Danuta Waniek czy Barbara Labuda to też feministki pierwszej wody. W Polsce na początku lat 90. ostro dyskutowano, jak ustawić kobietę w społeczeństwie. W Sejmie zawsze była pełna sala, gdy mówiło się o aborcji. Gdy natomiast na tapetę brano kwestie gospodarcze, panów polityków gdzieś wywiewało. I będzie tak dalej, dopóki myśli feministycznej nie uda się zaszczepić na szerszą skalę. Podobne wpisy
Każda z nas ma 924 views, 21 likes, 11 loves, 2 comments, 1 shares, Facebook Watch Videos from Basiolandia Photography: Każda z nas ma wiele twarzy Każda z nas ma w sobie kilka kobiet
Odwaga ma na imię Christine.„Christine nie żyła ani nie kochała tak jak większość ludzi. Żyła bezgranicznie, tak samo wspaniałomyślna, jak potrafiła być okrutna, gotowa w każdej chwili oddać życie za słuszną sprawę, ale rzadko myśląc o licznych ofiarach, które pozostawiła na swojej drodze. (...) Nikt nigdy naprawdę jej nie posiadał. Ani jej rodzice. Ani dwaj mężowie, chociaż Jerzy Giżycki był tego bliski. Ani jej liczni kochankowie. Ani nawet jej najbliższy towarzysz, Andrzej Kowerski. Jeśli już to posiadało ją pragnienie oswobodzenia Polski. Podstawową namiętnością Christine było umiłowanie wolności: w miłości, w polityce i w życiu w jego najszerszym sensie.”Właściwie ten cytat mógłby wystarczyć za cały opis Krystyny Skarbek czy raczej Christine Granville. Moja fascynacja ta kobietą zaczęła się wiele lat temu od książki „Miłośnica” Marii Nurowskiej. Niestety była wtedy mało znana a dostęp do informacji na jej temat w internecie słaby. Praktycznie wszędzie można było znaleźć te same, szczątkowe informacje - do dnia kiedy trafiłam na książkę „Kobieta szpieg” Clare Mulley. Największym jej atutem jest niewątpliwie wciągająca fabuła. To nie jest kolejna historyczna, nudna książka, ociekająca datami. To jest lektura napisana w taki sposób, że nie można się od niej oderwać. Autorka łączy wątki wojenne, polityczne z życiem osobistym bohaterki. Rezultat jest po prostu genialny!!! Wreszcie można przeczytać o Christine jak o realnym człowieku, poznać ją z jej zaletami i Skarbek urodziła się w Warszawie w 1908 roku, później odmłodzi się o 7 lat. W młodości wiodła dostatnie życie w Trzepnicy, kochana przez rodziców i rozpieszczana przez ojca. Przy Jerzym Skarbku, który nauczył ją jeździć konno i trzymać strzelbę, cieszyła się swobodą. Takie wychowanie z pewnością wyzwoliło w niej cechy charakteru tak niezbędne w obliczu wojny. Nie będę tutaj spisywać jej bogatego życiorysu, gdyż od tego jest ta książka, bardzo szczegółowo opisująca koleje losu pierwszej kobiety – agenta specjalnego w służbie brytyjskiej. Wystarczy, że napiszę, iż niejednokrotnie narażała życie, aby ratować kolegów a także żołnierzy i członków ruchu oporu, przerzucała setki żołnierzy na front, dostarczała istotne informacje z okupowanych terenów oraz na temat niemieckich przygotowań do inwazji na Związek Radziecki. Została odznaczona Medalem Jerzego, Orderem Imperium Brytyjskiego i Croix de Guerre. Pomimo wielu zasług, po zakończeniu wojny uznano, że jej usługi nie będą już potrzebne. Przy jej nazwisku widniała notatka „nie ma dla niej zatrudnienia”. W czasie pokoju okazało się, że jej angielski nie jest doskonały, nie umie pisać na maszynie a poza tym od młodości nienawidziła pracy biurowej. Krystyna nie potrafiła odnaleźć się w powojennej rzeczywistości, ale nadal była niezłomna i szukała pomocy wśród wielu przyjaciół. Niestety los nie okazał się dla niej łaskawy. Kobieta odważna, która brawurowo przeszła przez czas wojny, zginęła z ręki odrzuconego kochanka w wieku zaledwie 44 lat. Jej nagła śmierć była niepotrzebna, głupia i przedwczesna.„Kobieta szpieg” to fascynująca lektura, która ukaże życie Krystyny Skarbek okiem kobiety. Dodam jeszcze na koniec, jako ciekawostkę, że na Powązkach znajduje się grób rodzinny Skarbków, ale Christine pochowana jest w Londynie.
DUUHq. 441 69 203 405 165 108 271 487 198
kobieta ma wiele twarzy