Aleksander Doba wyrusza na III Wyprawę Transatlantycką pod koniec maja. outdoormagazyn.pl | 2016-04-08. Aleksander Doba potwierdził datę wyruszenia na swoją III Wyprawę Transatlantycką – wystartuje 29 maja z Nowego Jorku. Wcześniej z sukcesem udało mu się zebrać wymagane fundusze na wyprawę za pośrednictwem portalu PolakPotrafi.
Dotarła dziś do nas smutna wiadomość. Nie żyje Aleksander Doba. Informację potwierdziła jego rodzina. „Zmarł śmiercią podróżnika, zdobywając najwyższy szczyt Afryki - Kilimandżaro, spełniając swoje marzenia”, napisano na jego oficjalnym profilu na Facebooku. W tym roku podróżnik skończyły 75 lat. Gdy po raz pierwszy przepłynął Atlantyk miał 64 lata. Gdy Aleksander Doba pokonał Atlantyk trzeci raz, skończył lat 71. Dokonał niemożliwego. Samotnie, bez silnika i żagla, tylko wiosłując, jako pierwszy człowiek w historii pokonał drogę z Europy do Ameryki i z powrotem. 22 marca 2018 roku New York Times Magazine zamieścił o nim duży materiał o dał jego zdjęcie na okładkę. Przypominamy niezwykłą historię Aleksandra Doby. Przemek Kossakowski jest wolontariuszem. Ale to nie koniec! Wkrótce chce zostać art terapeutą Aleksander Doba niepokonany Mieszkał w Policach. Pasjonują go sporty ekstremalne. Wylatał 250 godzin na szybowcu. Czternaście razy skakał ze spadochronem. Pływać na kajaku zaczął w klubie kajakowym Alchemik Police w 1980 roku. Szybko zaczął bić rekordy. W roku 1989 w ciągu 13 dni przepłynął Polskę po przekątnej z Przemyśla do Świnoujścia. Opłynął kajakiem Morze Bałtyckie i Bajkał. W całym życiu przepłynął około 100 tysięcy kilometrów. Z Atlantykiem zmierzył się po raz pierwszy w 2010 roku. Przepłynął z Afryki do Ameryki Południowej. W ciągu 99 dni przepłynął ponad 5 tysięcy km. „Żyjemy w czasach nerwowych, tempo życia jest intensywne”, powiedział w wywiadzie dla „Na oceanie miałem możliwość pobycia sam na sam ze sobą. Ani razu jednak się jednak nie nudziłem. Obserwowałem przyrodę, ptaki i ryby, odzywałem się do nich, by głos mi nie zaniknął. Śpiewałem nawet sobie”. Aleksander Doba i wieloryb Specjalny, siedmiometrowy kajak zaprojektowano specjalnie dla niego. Spędził w nim w sumie blisko rok. Jadł liofilizowaną żywność i latające ryby, które lądowały na jego łodzi. Na początku próbował pływać przywiązany do kajaku sznurem, ale szybko przestał, gdy dostrzegł płetwę rekina. Czasami przez wiele dni towarzyszyły mu drapieżne barakudy. Raz tuż obok jego łodzi wynurzył się wieloryb. Niesamowity widok. Mój kajak miał siedem metrów, a wieloryb ponad dwadzieścia „Przestałem wiosłować, poczułem jego wzrok. Wieloryby, to też ssaki, tak jak i my, więc znaleźliśmy wspólny język. Gapiliśmy się na siebie przez kilka minut. Następnie wieloryb przepłynął obok kajaka w odległości dwudziestu, może dwudziestu pięciu metrów, potem pokazał cały grzbiet z ogonem i zanurkował głęboko. Niesamowity widok, robiący ogromne wrażenie. Mój kajak miał siedem metrów, a wieloryb ponad dwadzieścia”. Atlantyk wzywa Aleksandra Dobę Pasja, która opanowała Aleksandra Dobę była szalenie niebezpieczna. Nie tylko ze względu na żywioły. Gdy próbował dopłynąć do źródeł Amazonki, dwa razy napadli go bandyci, ogołacając ze wszystkiego. Musiał przerwać wyprawę. W Trójkącie Bermudzkim podczas drugiej wyprawy przez Atlantyk wpadł w pułapkę wiatrową. Przez czterdzieści dni walczył, żeby się z niej wydostać. Gdy urwał mu się ster, 400 kilometrów płynął sterując tylko wiosłami, co przy tak dużym kajaku i silnym wietrze było katorgą. Wtedy też złamał się i dobił do brzegu, żeby naprawić kajak. Wszyscy odradzali mu trzecią wyprawę. Zamierzał płynąć bardzo na północ, gdzie ocean jest bardzo zimny i burzliwy. Oczywiście nie posłuchał. Żeby silne fale nie połamały mu kajaka, musiał ustawiać się do nich prostopadle. Pomagała mu w tym kotwica przywiązana z tyłu kajaka. Gdy w czasie sztormu pękła przytrzymująca ją lina, pełznął po burcie kajaka, żeby przywiązać nową. Cud, że fale go nie zmyły. Gdy urwała się z nim łączność, bliscy w Polsce myśleli, że już po nim. Gdy znów nawiązał kontakt, przysłał filmik nagrany telefonem. Wysłał go żonie, Gabrieli. "Za trzy tygodnie będę miał 71 lat", powiedział. "Jeśli przeżyję”. Wylądował na wybrzeżu Francji 3 września 2017 roku. Płynął z Nowego Jorku przez 110 dni. Samotność Aleksandra Doby Na wodzie wiele miesięcy z nikim nie rozmawia…. Wtedy śpiewał, gada… do siebie i krzyczał (ma osłabiony słuch), żeby się usłyszeć. Albo patrzył do lusterka, żeby zobaczyć ludzką twarz. Kochał samotność, potrzebował być sam ze sobą. „Takie wyprawy dają niesamowitą okazję do poznania siebie. Kiedy nic się nie dzieje i sobie spokojnie wiosłuję to myślę o wszystkim, o tym, co minęło, o tym się dzieje obecnie i o planach na przyszłość. Przebywam sam ze sobą”, powiedział w wywiadzie z Mariuszem Soltanifarem. Kocha samotność, potrzebuje być sam ze sobą Na lądzie czekała na niego żona Gabriela. Mają dwóch synów, Bartłomieja i Czesława oraz dwie wnuczki. Żona długo przyzwyczajała się do pasji Aleksandra. Przed pierwszą wyprawą przez Atlantyk groziła mu rozwodem. „Co zrobisz, gdy będziesz miał kryzys na środku oceanu?”, zapytała. „Nie będę miał kryzysu”, odpowiedział. Wiedziała, że go nie zatrzyma. Ale nie chciała być Penelopą czekającą na Odyseusza. Rzuciła się w wir pracy, jej pasją stała się opieka socjalna. Pomoc dla samotnych matek, ludzi gnębionych przez alkohol i bezdomność. Jej wydział rozrósł się do stu osób. „To mój Atlantyk!, śmiała się. Ale gdy wyruszył po raz trzeci, była wkurzona. Czy teraz koniec jej udręk? Czy Aleksander Doba, kajakarz z tytanu, zostanie w domu? Elizabeth Weil, autorka reportażu w New York Times Magazine zostawia czytelnika w niepewności. „Wyprawa” - powiedział mi. „Na kajaku. Przez ocean. Na razie nie planuję”. Potem dodał: „Ale lubię żeglować". Niestety dziś poinformowano o śmierci Aleksandra Doby. Rodzinie i najbliższym składamy głębokie wyrazy współczucia... Fot. East NewsFot. REPORTER
Doba na oceanie. Jak przepłynąć Atlantyk kajakiem • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz!
110 dni - tyle zajęło Aleksandrowi Dobie przepłynięcie kajakiem z USA do Francji. Choć Atlantyk straszył Polaka prądami i sztormami, to - zgodnie z obietnicą - udało się go pokonać jeszcze przed 71. urodzinami, które przypadają 9 września. Ostatnia, trzecia wyprawa przez Ocean Atlantycki, miała być dla kajakarza zdecydowanie najtrudniejsza. Doświadczony podróznik z Polic płynął bowiem po dużo bardziej wymagającej północnej ścieżce. Przewidywania się sprawdziły, a komplikacje pojawiły się już na samym początku drogi. Jeszcze w Stanach Zjednoczonych, tuż po starcie, Polak natrafił na gwałtowny sztorm, który zmusił go do kilkudniowej pauzy w porcie Barnegat. Stamtąd, gdy woda się uspokoiła, 16 maja wyruszył w ostateczną drogę w kierunku Europy. Tą ścieżką płynął Aleksander Doba Foto: Google Earth Prawdziwy kryzys nastąpił pod koniec czerwca. Około 700 mil morskich od wybrzeża USA, na skutek kolejnego sztormu o sile 8 stopni w skali Beauforta, w kajaku Doby poważnej awarii uległ ster. Istniało zagrożenie, że 70-latek będzie musiał zostać ewakuowany. Na szczęście kajak został naprawiony na oceanie przez marynarzy statku Baltic Light. Doba w krótkiej rozmowie z Piotrem Chmielińskim tak relacjonował końcową fazę wyprawy: - Przez ostatnie trzy doby, od rana do wieczora, walczyłem z prądami, które były dla mnie bardzo zaskakujące. W nocy miałem alarmy kolizyjne, dlatego nie mogłem spać. Końcówkę wyprawy miałem bardzo wyczerpującą, ale satysfakcja jest ogromna - stwierdził. Dziś o godz. 12:45 we francuskim porcie Le Conquet odbyło się oficjalne przywitanie Doby.
Doba na oceanie, książka wydana w 2017 roku. Książka graficzna ?Doba na oceanie. Jak przepłynąć Atlantyk kajakiem?? to fascynująca opowieść o pierwszych dwóch wyprawach przez Atlantyk Aleksandra Doby, polskiego kajakarza, który jako pierwszy człowiek w historii przepłynął ocean kajakiem, z kontynentu na kontynent. 68-letni Aleksander Doba, kajakarz z pasji, został wybrany przez czytelników amerykańskiej edycji "National Geographic" Podróżnikiem Roku. Emerytowany inżynier mechanik z Polic jako pierwszy na świecie przepłynął kajakiem Atlantyk z Europy do Ameryki. Jak poinformowała centrala Towarzystwa National Geographic w Waszyngtonie, w plebiscycie na dziesięciu nominowanych osób, których wyprawy i przedsięwzięcia w dziedzinie ochrony przyrody, pomocy humanitarnej i sportu zyskały w ubiegłym roku największe uznanie, udział wzięła rekordowa liczba uczestników - ponad pół miliona. Najwięcej głosów, oddawanych od 6 listopada do 31 stycznia, otrzymał autor najdłuższej przeprawy kajakowej przez Atlantyk. - Każda z nominowanych osób ma w sobie gen przygody i z pasją spełnia swoje marzenia, na nowo definiując możliwości ludzkiego ciała i ducha – podkreśliła dyrektor wydawnicza "National Geographic Adventure" Mary Anne Potts. - To, że wyprawa Aleksandra Doby poruszyła tak wiele osób świadczy o tym, że w plebiscycie zwyciężyły doświadczenie i mądrość życiowa. Doba przypomniał nam wszystkim, że niezależnie od wieku, życie powinno być dla nas wielką przygodą - zaznaczyła. Policzanin, pierwszy Polak z tytułem Podróżnika Roku, spędził ponad sześć miesięcy w kajaku "Olo", wiosłując przez Atlantyk. Pokonał trasę około 12,4 tys. km. Wyruszył w drogę na początku października 2013 roku z Lizbony, a zakończył ją na Florydzie w kwietniu minionego roku. Pierwotnie zakładał przepłynięcie dystansu niespełna 9 tys. km. Jednak burze i awarie sprzętu zmusiły go do zmiany planu. Doba to dziś wyjątkowo energiczny 68-latek. Kajakiem pływa od 34 lat. Nie ma też powodów, by narzekać na zdrowie. - W młodości, jak jechałem do Turcji, zaszczepiłem się na cholerę. Od tego czasu żadna cholera mnie nie bierze. A na Atlantyku dwukrotnie zmagałem się z zapaleniem spojówek i solą na rękach. Z jedzeniem i piciem nie miałem problemów. Zaopatrzony byłem w produkty liofilizowane i odsalarkę. Najsmaczniejsze były jednak latające ryby. Osiągają prędkość ponad 70 km, uderzały w kajak i... jadłem je na surowo. Palce lizać! - wspomniał Doba w rozmowie z PAP. Jak podkreślił, miał bardzo bezpieczny kajak i trzy wiosła długości 2,70 m każde, ale gdy dopadał go sztorm, to pragnął, aby jak najszybciej się skończył. - Nie czułem zagrożenia, jednak w nocy nie udawały się nawet próby drzemki. Natomiast przy pogodnym niebie widziałem spadające meteory niczym gwiazdy. To był najlepszy czas na to, by pomyśleć życzenie. A że miałem ich sporo, więc często spoglądałem w sklepienie. A tak w ogóle, to warto marzyć, potem starać się je realizować i mieć wielką frajdę, satysfakcję z osiągnięcia celu - zaznaczył. Doba przyznał, że nie odczuwał samotności. Miał dwa telefony satelitarne i często rozmawiał. Jedyna przerwa trwała... 47 dni, gdy nie mógł nawiązać łączności. "National Geographic" organizuje plebiscyt na Podróżnika Roku od 10 lat. Zwycięzcą ubiegłorocznej edycji był kataloński lekkoatleta Kilian Jornet, który stworzył nową dyscyplinę sportową łączącą biegi przełajowe z alpinizmem, pobił wiele rekordów prędkości i przesuwał granice wytrzymałości ludzkiego organizmu w środowisku górskim. Lista nominowanych do tytułu Podróżnik Roku (poza Aleksandrem Dobą): Tommy Caldwell - wspinacz z Kolorado; w lutym 2014 roku dokonał pierwszego przejścia przez słynny masyw Fitz Roy w argentyńskiej Patagonii; Liz Clark - surferka-badaczka z południowej Kalifornii; przez ostatnie dziewięć lat mieszkała na małej żaglówce, pokonując trasę 25 tys. mil morskich na Pacyfiku w poszukiwaniu nieznanych miejsc do uprawiania surfingu; Kit DesLauriers - amerykańska narciarka wysokogórska z Wyoming, która poprowadziła zespół narciarzy i naukowców w Góry Brooksa na Alasce w celu zbadania zmian zachodzących w lodowcach i ustalenia danych wyjściowych dla tego regionu; Will Gadd i Gavin McClurg - na paralotniach przelecieli nad pasmem Canadian Rockies. Kanadyjczycy ustanowili rekord w najdłuższym locie w historii paralotniarstwa; Ben Knight, Travis Rummel i Matt Stoecker - zespół amerykańskich filmowców, których dokument "DamNation" nagłośnił problem likwidacji tam i ich wpływu na środowisko; Lewis Pugh - Brytyjczyk w 2014 roku przepłynął siedem mórz: Śródziemne, Adriatyk, Egejskie, Czarne, Czerwone, Arabskie i Północne; Wasfia Nazreen - działaczka na rzecz pomocy humanitarnej, której misją jest zostanie pierwszą kobietą z Bangladeszu z Koroną Ziemi; Ueli Steck - szwajcarski alpinista wytyczył nową trasę wspinaczki, solo i w rekordowym czasie, na południową ścianę Annapurny (8091 m) w Himalajach; Erik Weihenmayer i Lonnie Bedwell - niewidomi kajakarze z USA, którzy przepłynęli rzekę Kolorado; pokonali 365 km przez Wielki Kanion Źródło: PAP W najnowszym odcinku "Przez Atlantyk" zapewniający rozrywkę na pokładzie Antek Królikowski postanowił skorzystać z możliwości wykonania połączenia telefonicznego i odezwać się do O projekcie 02-04-2016, 23:01 - Dziękuję, udało nam się zebrać nie 50 000 zł ale już 57 000 zł- dopływamy do 120 %..Bardzo dziękuję! Dzięki Wam płynę bezpiecznie..! 25-03-2016, 23:25 - Moi drodzy, jesteśmy bardzo blisko! Jeszcze chwila i przekroczymy magiczną kwotę. Dziękuję!!!! 23-03-2016, 16:58 - Kochani, 46 000 zł!? Czy to możliwe? :) BARDZO, BARDZO dziękuję!! Uda się, płyniemy razem! 22-03-2016, 11:34 - Kochani, mamy 38 500 zł!!! To niewiarygodne, jak szybko odpowiedzieliście na mój apel!! BARDZO, BARDZO dziękuję!! Jesteście wspaniali! Ale będzie mi się cudownie wiosłować na oceanie wiedząc, że tyle osób za mną stoi!!!! 15-03-2016, 10:04 - Witajcie, witajcie!!! Jeden dzień i już tyle osób jest ze mną! Bardzo Wam dziękuję. Dzięki takiemu wsparciu szybciej mi idą przygotowania do wyprawy! Bardzo się cieszę i jestem super zmotywowany do działania! 14-03-2016, 17:24 - Kochani! Przekroczyliśmy kwotę 6000 zł. Jestem pod ogromnym wrażeniem, że tak szybko reagujecie na moją prośbę o wsparcie. Dziękuję tym, którzy już wsparli i tym, którzy pewnie nie zapomną o mnie, gdy wrócą z pracy do domu ;-)). Czy można przepłynać kajakiem ocean? Czy można zrobić to więcej niż jeden raz?Woda na oceanie najczęściej jest gładka a jego środek piękny i bezkresny. Wszystko inaczej tam smakuje, czasem nawet lepiej niż na lądzie. Wyostrzają się zmysły, wyobraźnia pracuje. Kawa tylko trochę za bardzo słona, bo sól lepi się do wszystkiego, najbardziej do wąsów. Czasem przychodzi sztorm, ale zapowiada się dużo wcześniej więc nigdy mnie nie zaskoczy...Ocean żyję, zawsze, ciągle, jest wspaniały..! Fot. Nicola Muirhead Mam plan znów na nim się znaleźć i pozdrowić wszystkich z jego pięknego środka. Celem mojego projektu jest trzecia, samotna wyprawa kajakiem przez ocean Atlantycki. Po raz trzeci, ale pierwszy raz drogą północną z kontynentu na kontynent. Jeśli to zrealizuję będę pierwszym Polakiem i pierwszym człowiekiem w historii, który tego dokona. Będzie to wyjątkowa, trudna, ale ekscytująca wyprawa. Dusza odkrywcy i podróżnika to czasem brzemię, bo nie pozwala długo usiedzieć w jednym miejscu ;-). Czuję, że wzywają mnie bezkresne wody. Dlatego zdecydowałem się na kolejną wyprawę. Chciałbym przepłynąć ocean Atlantycki z Ameryki Północnej (Nowy Jork) do Europy (Lizbona). Takie nasze polskie „tam i z powrotem”. Chciałbym też, by każdy w Was był częścią tej wyprawy. Pokażmy, że Polak potrafi dokonać niemożliwego nie tylko dla siebie, ale też dla innych! Zapraszam Was na wspólną wyprawę! Bez Was takie przedsięwzięcie nie będzie możliwe.... fot. Michał MutorData w dowodzie mówi, że w tym roku skończę 70 lat, ale coś Wam zdradzę – czuję się czasami jak nastolatek. Chyba licznik mi się zaciął i mój duch się nie starzeje, choć wygląd zdradza, że już trochę żyję na tym świecie. Chęć poznawania świata zaszczepili we mnie rodzice. Miałem bardzo dużo zainteresowań, do których czasem wracam. Kajakarzem zostałem dość późno, bo po trzydziestce, ale pokochałem ten sport momentalnie i tak już zostało. To moja największa pasja, moje życie, moje marzenia, które konsekwentnie spełniam. Marzenia to moja siła napędowa, więc wszystkim powtarzam – nie bójcie się marzyć! Życie jest zbyt krótkie, by pić tanie wino :-). Jestem dumny z tego, że jestem Polakiem i że dzięki moim wyprawom mogę rozsławiać imię Polski na całym świecie. Jestem też dumny z wyjątkowego odznaczenia jakie otrzymałem rok temu z rąk Prezydenta Polski. Jest nim Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Moje wyprawy to też to ciężka praca moich przyjaciół, rodziny, braci kajakarzy. Jestem też wdzięczny Wam wszystkim, którzy swoim słowem wspieracie mnie w realizacji moich ambitnych planów. Bardzo cieszę się, że moje dokonania niektórych motywują. Lepiej możecie mnie poznać na moim fanpejdżu i stronie www. Cieszę się również, że w zeszłym roku zainspirowałem całą masę wspaniałych ludzi, dzięki których głosom otrzymałem tytuł Podróżnika Roku 2015 National Geographic. Więcej możecie o tym poczytać tutaj: Adventure National Geographic. A wcześniej, bo w 2013 roku zostałem również uhonorowany Super Kolosem - najbardziej prestiżowym wyróżnieniem podróżniczym w Polsce ;-)! Pomysł na realizację tak śmiałego zadania zrodził sie już dawno, kilka lat temu. Moje wieloletnie doświadczenie kajakarsie oraz liczne dokonania na różnych wodach Europy i świata, pozwalają mi planować kolejne tak wymagające wyprawy. W swoim życiu samotnie już dopłynąłem kajakiem z Polic za Koło Podbiegunowe Pólnocne do Narwiki w Norwegii, w ciągu 41 dni samotnie kajakiem opłynąłem Bajkał w Rosji, najbłębsze jezioro na Ziemi, Magiczne Morze Syberii. I mam też za sobą już dwie samotne transatlantyckie wyprawy kajakiem!! Moja trzecia wyprawa jest konsekwencją wcześniej ustalonego planu - przepłynięcia Atlantyku w 3 odcinkach: najwęższym, najszerszym i północnym. Ten ostatni odcinek zamierzam teraz pokonać. I WYPRAWA TRANSATLANTYCKA- za pierwszym razem przepłynąłem ocean w jego najwęższej części, płynąc z Senegalu do Brazylii - 5 394 km i zajęło mi to 99 dób. II WYPRWA TRANSATLANTYCKA-na drugą wyprawę wybrałem najszerszy odcinek Atlantyku i w ciągu 167 dni przepłynąłem z Europy (Lizbona) na Florydę (USA), pokonując tym samym 12 427 km w ciągu 167 dób. Postanowiłem popłynąć jeszcze raz również dlatego, że jeszcze raz chciałbym zrobić coś historycznego, pokazać, że można spełniać najbardziej niemożliwe marzenia. Tym samym stać się inspiracją dla wielu młodych i starszych ludzi w Polsce i na świecie. III WYPRAWA TRANSATLANTYCKA - NOWY JORK - LIZBONA - dzięki Waszej pomocy już w maju! Przygotowuje się do niej od dawna. Założenia są takie same, jak przy poprzednich dokonaniach. Wyprawa ma być samodzielna, samotna, bez pomocy z zewnątrz, kajakiem między kontynentami, używając wyłącznie siły własnych mięśni. Tym razem po zimniejszych wodach, gdzie zarówno częstotliwość, jak i siła sztormów jest większa, co czyni tę wyprawę trudniejszą od wypłynąć 14 maja 2016 roku z Nowego Jorku, by po około czterech miesiącach zawitać do stolicy Portugalii. W Lizbonie chciałbym być 9 września – dokładnie w moje urodziny. Będę musiał się spieszyć! Chociaż dryf od wiatrów i znos od prądów będą ściągać mnie w inną stronę, mam jednak nadzieję, że przyjaciele będą czekać z tortem na mnie w Europie ;-). fot. Piotr ChmielińskiPrzez te 4 miesiące będę sam na oceanie. Może i sam, ale nie samotny. Wierzę, że będą ze mną wszyscy, którzy trzymają kciuki za tę wyprawę - że będziecie ze mną Wy. Mój kajak jest jednoosobowy, ale wirtualnie chciałbym zabrać do niego każdego z Was. Towarzystwa dotrzymają mi również rekiny, wieloryby, latające ryby, żółwie i inne wodne stworzenia. Jednak bez Waszej pomocy mogę nie dać rady. Będzie to jedyne takie dokonanie w historii. Jeszcze nikt wcześniej nie przepłynął Atlantyku kajakiem trasą północną z kontynentu na kontynent. Dzięki Wam będę mógł zrealizować największe marzenie mojego życia. Już nie mogę się doczekać, kiedy wypłynę i poczuję znów kołysanie fal. Obiecuję też, że góry lodowe będę omijać, by szczęśliwie dotrzeć do celu ;-)! Zapraszam Was! Popłyńcie ze mną w mojej kolejnej, wspaniałej wyprawie. Trasę zamierzam przepłynąć tym samym oceanicznym kajakiem, który towarzyszył mi już dwukrotnie. Jest to wyjątkowy kajak, wymyślony i zaprojektowany specjalnie dla mnie i z myślą o takich wyprawach. Powstał w stoczni Andrzeja Armińskiego. Ma dwie podstawowe cechy: jest niezatapialny i nie może pływać dnem do góry. Fot. Marcin Kowalik Konstrukcja typu "sandwich"" to dwie ścianki powstałe ze specjalnego włókna węglowego przesączonego żywicą. Między nimi znajduje się przekładka o grubości 0,9 mm, która zrobiona jest z bardzo lekkiego, sztywnego materiału nienasiąkliwego wodą. Sam kadłub, gdyby był zanurzony w wodzie, nigdy nie zatonie, zawsze wypłynie. Kajak ma kilka komór zastosowaniu odpowiedniej konstrukcji oraz mieczowi, zrobionego z blachy kwasoodpornej (grubość miecza 12 mm, szerokość 200 mm, głębokość w wodzie 750 mm), kajak nie może pływać do góry dnem. To wszystko sprawia, że w moim kajaku mogę czuć się bezpiecznie również i w tej wyprawie. KAJAK "OLO"- długość kajaka 7 m, szerokość 1 m, waga 750 kg (razem z wyposażeniem) Nie tak prosto, ale da się! Na oceanie starałem się spać zawsze w ciągu nocy. Jednak sen nie był łatwy. Wiadomo, nie miałem wygodnego łóżka, ale radziłem sobie. Moja drzemka w kilkuminutowych cyklach przerywana była nierównym rytmem fal. Oczywiście podczas sztormów próby drzemki były bezskuteczne. Z jedzeniem też sobie radziłem. Miałem ze sobą znaczne ilości żywności liofilizowanej. Jak będziecie miec okazję to skosztujcie - bigos naprawdę smakuje jak bigos! Wyobraźcie sobie postepujące zmęczenie z powodu braku porządnego snu, czy też braku ciepłego domowego obiadu. Jednak nigdy przez tyle dób, jakie spędziłem na ocanie - w jednej czy w drugiej wyprawie - nie miałem chwili zwątpienia. Wiedziałem po do i dlaczego to robię. Fot. Nicola Muirhead Jestem emerytem i trudno mi zebrać wystarczające środki materialne. Nie, żebym nie próbował – walczę o moje marzenie każdego dnia, oszczędzając, szukając sponsorów i nawiązując partnerstwa. Budżet całej wyprawy to blisko 400 000 zł. Ogroną część tej kwoty stanowią koszty związane z wykupieniem, wyposażeniem i ubezpieczeniem kajaka. Dużą część już udało mi się zebrać. Jednak czas mnie goni a przede mną bardzo ważna sprawa - modernizacja i doposażenie kajaka. Jest to ważna rzecz, bym mógł bezpiecznie przepłynąć ocean. Potrzebuję min. 50 000 zł na to, by zakupić niezbędne sprzęty, między innymi: . odsalarka elektryczna Katadyn E-40 20 000 PLN . AIS – system ostrzegający o możliwości kolizji 17 000 PLN . panele słoneczne 7 000 PLN . trzy sygnalizatory GPS 4 000 PLN . dwa radiotelefony UKF 2 000 PLN Jeśli uda mi się uzbierać: 100 % - to dzieki Tobie będę mieć potrzebne i niezbędne sprzęty, by przeżyć tę wyprawę bezpiecznie i z wodą pitną na pokładzie kajaka! 120 % - dzięki Tobie będę mógł zakupić drugi telefon satelitarny, rakiety spadachronowe, dodatkowe dryfkotwy, pochodnie sygnalizacyjne! 140 % - dzięki Tobie nie będę musiał martwić się o pokrycie kosztów spedycyjnych kajaka i całego sprzętu do Ameryki oraz potem, po moim szczęśliwym dopłynięciu, z Lizbony do Polski. Dzięki Tobie będę mógł zakupić dodatkowe ubezpieczenie! Jeśli nie zbiorę potrzebnej kwoty - cóż mam alternatywny plan na wzięcie kredytu i potem spłacanie go do końca życia :-).Jestem jednak dobrej myśli i wierzę mocno, że mogę na Ciebie liczyć. Zwracam się do Ciebie z ogromną prośbą o wsparcie mnie w tej wyprawie. Chciałbym, byś była/był jej częścią, byśmy mogli razem dokonać znów czegoś niemożliwego. Potrzebuję Ciebie, sam tego nie dokonam. To jest nasz wspólny cel i jeśli plan zrealizujemy to będzie to znów pierwszy taki sukces. Znów rozsławimy Polskę i będziemy dumni, że mogliśmy być razem. Fot. Nicola MuirheadPotrzebuję nie tylko Twojego materialnego wsparcia ale też duchowego - słowem, dobrą myślą. Wówczas tam na oceanie będę miał więcej sił, by wiosłować dla siebie, dla Ciebie, dla Polski :-) Bądź ze mną! Sami zobaczcie - kto za tym stoi :-)) Bardzo chciałbym abyście Wy również byli częścią mojej wyprawy! Każda osoba, która zechce wesprzeć mnie w realizacji mojej wyprawy otrzyma przede wszystkim ogromną wdzięczność płynącą z samego środka mojego serca. Kolejne to.....zresztą sami zobaczcie.... Część nagód otrzymacie już nawet w maju, pozostałe będę przesyłane na bieżąco podczas mojej wyprawy, a niektóre będą zrealizowane po moim szczęśliwym powrocie do kraju. Ale wszystkich Was, wspierających lub nie, zawsze miło powitam i uścisnę dłoń. Dziękuję, że zwróciliście uwagę na moją historię. Oto przykładowe nagrody: Dziękujemy: KONTAKT Mail: magdalena@ Facebook: Strona www: Media o Twoim projekcie:
Dwa razy przepłynął samotnie kajakiem Atlantyk. Aleksander Doba, emerytowany inżynier mechanik z Polic, jest pierwszym człowiekiem, który dokonał tego bez wspomagania żaglem. Kaszalot
21 października 2011, 19:26 Aleksander Doba, który jako pierwszy Polak w historii samotnie przepłynął kajakiem Atlantyk, wrócił w piątek do Polski. W ojczyźnie chce nabrać sił przed kolejnym wyzwaniem, czyli Oceanem Spokojnym. Z 99-dniowej wyprawy przywiózł wspomnienia i przepis na sushi. "Olek", jak nazywany jest Doba w środowisku kajakarskim, przepłynął Atlantyk samotnie w kajaku jako czwarty człowiek na świecie. Wypłynął 26 października 2010 roku z Dakaru w Senegalu i po 99 dniach (2 lutego 2011 roku) dopłynął do brazylijskiej miejscowości Acarau. Wiosłował głównie w nocy. 5,4 tys. kilometrów pokonał w specjalnie dla niego skonstruowanym, niezatapialnym kajaku. W czasie wyprawy nie otrzymywał żadnej pomocy z zewnątrz i wszystkie zapasy wiózł ze sobą. Odżywiał się żywnością liofilizowaną (czyli odwodnioną) i pił odsoloną wodę morską. Ale były też inne potrawy. Groźna Amazonka- Nie raz do mojego kajaku wpadały latające ryby. Okazało się, że rewelacyjnie smakują surowe. Sushi, jakie znam, się do nich nie umywa. Od dzisiaj będę każdemu polecał sushi z latających ryb - powiedział po przylocie do Polski Doba. Po przepłynięciu Atlantyku chciał spłynąć Amazonką, a następnie poprzez Karaiby popłynąć do Stanów Zjednoczonych. Niestety, na Amazonce został dwukrotnie napadnięty, skradziono mu całe wyposażenie i uszkodzono kajak. - Jest jakaś ironia w tym, że przepłynąłem groźny ocean bez uszczerbku na zdrowiu, a na Amazonce niemal straciłem życie w napadzie - skomentował. 65-latek, co zawraca prądyTeraz mówi, że "apetyt rośnie w miarę jedzenia" i szykuje się do kolejnej wyprawy. - Ocean Spokojny tylko z nazwy jest spokojny, tak naprawdę przepłynięcie Pacyfiku będzie znacznie trudniejsze niż przepłynięcie Atlantyku, zarówno z uwagi na większą odległość jak i mniej przewidywalne prądy morskie. Ale po przygodzie na Amazonce mam takie wrażenie, że na oceanie jestem bezpieczniejszy niż na lądzie - podsumował kajakarz. Aleksander Doba to jeden z najbardziej doświadczonych polskich kajakarzy-podróżników. Po rzekach, morzach i oceanach przepłynął ponad 70 tys. kilometrów. Ma 65 lat. kcz Zobacz równieżKoronawirus na Tour de Pologne. Cały zespół wycofał się z rywalizacjiKoszulka Świątek do wymiany. "Teraz trzeba to wyczyścić" Polska tenisistka szlifuje formę przed turniejami na kortach twardych. Thurnbichler zdecydował. Bez liderów kadry w Courchevel W niedzielnych zawodach Letniego Grand Prix w skokach narciarskich. Moder przeszedł kolejną operację kolana. Wyjazd na mundial już tylko marzeniem? Szansa na występ w zaplanowanych na przełom listopada oraz grudnia mistrzostwach mocno się oddaliła. Zaczęło się rok temu, kluczowe role dwóch osób. Dziennikarz o transferze "Lewego" Kulisy jednego z najgłośniejszych transferów tego lata ujawnił znany włoski dziennikarz Fabrizio Romano. Zobaczyła wypadek, napisała do męża. "Nie jestem pewna, czy chcę to zrobić" Pięciokrotna mistrzyni olimpijska miała obawy, czy powinna startować. Wszystko przez groźny wypadek, do którego doszło na welodromie w Birmingham. Fernando Alonso od nowego sezonu w Astonie Martinie Hiszpan zastąpi kończącego karierę Sebastiana Vettela. Świątek powiększyła przewagę w rankingu Polka jest liderką zestawienia WTA nieprzerwanie od 4 kwietnia. Sukces, za którym nie idą wielkie pieniądze. Kolosalne różnice w zarobkach kobiet i mężczyzn Trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej wyścigu Tour de France Femmes nie przyniosło Katarzynie Niewiadomej wielkiej fortuny. "Nie każdy zdaje sobie sprawę, co to znaczy ukończyć ten wyścig" - Kasia Niewiadoma osiągnęła wielki sukces - nie ma wątpliwości dziennikarz Eurosportu Paweł Kuwik. Powrót Messiego do Barcelony możliwy? Prezydent klubu ma wobec niego moralny dług Transfery dokonywane przez FC Barcelona są na tyle szalone, że po klubie w najbliższym czasie można spodziewać się niemalże wszystkiego. Niewiadoma też na najwyższym stopniu podium. Ogromny wkład w sukces zespołu Jej ekipa wygrała klasyfikację drużynową Tour de France. I to ze sporą przewagą. Zdjęty z boiska Ronaldo opuścił stadion jeszcze przed końcem meczu Portugalczyk zaskoczył wszystkich podczas niedzielnego spotkania Manchesteru United. Główne wojny i bitwy. II wojna światowa. Odznaczenia. Krzysztof Jerzy Grabowski (ur. 5 listopada 1921 w Przemyślu, zginął na morzu 13 stycznia 1964) – polski lotnik i żeglarz, pierwszy Polak, który samotnie przepłynął Atlantyk, kawaler Virtuti Militari . Atlantyk pokonał już dwukrotnie, a 29 maja wystartuje z Nowego Jorku w nadzieli dopłynięcia do Lizbony. Ta wyprawa będzie najtrudniejsza, bo jej trasa wiedzie najbardziej na Doba (dla przyjaciół Olek) wyruszy z Nowego Jorku, a dokładniej z wybrzeża stanu New Jersey. Nowy Jork położony jest na wyspach, a kajakarz ma żelazną zasadę, by startować z kontynentu i dotrzeć do innego położonego po drugiej stronie Atlantyku. - Pływam z kontynentu na kontynent, a nie z - i na przylegające do nich wyspy, by nikt nie zarzucił mi, że prawie pokonałem ocean - wyjaśnia Aleksander Doba. - Wyprawa musi być samotna, bez pomocy z zewnątrz i oczywiście kajakiem. Tradycyjnie podnoszę sobie poprzeczkę. Trzecia trasa będzie przebiegać najbardziej na północ, gdzie jest większe prawdopodobieństwo sztormów. Będą częstsze i mocniejsze niż dotąd i będzie chłodniej. Na pewno będzie ciekawie. Celem jest Europa. Zanim kajakarz oddali się od wybrzeża Stanów Zjednoczonych, przepłynie w pobliżu Statui Wolności. Tam - jak mówi - trochę się pokręci, by wziąć na pokład kilku VIP-ów, w tym Baracka Obamę. W każdym razie ustępujący prezydent Stanów Zjednoczonych zapowiedział się. Czytaj też: Aleksander Doba rekina okładał wiosłem, gdy stukał w kajak [zdjęcia]- Jak mam płynąć tak długo przez ocean, to te parę godzin wożenia ważnych osób mi nie zaszkodzi. - Może niektóre osoby przewiozę za darmo, a niektóre po wykupieniu biletu - śmieje się kajakarz. Polak jest doskonale znany na całym świecie, bo został Podróżnikiem Roku 2015 światowej edycji czasopisma National Geographic. U nas został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Start wybrał tak, aby nie było odpływu ani przypływu, by nie musiał walczyć z prądami morskimi. Jak wszystko pójdzie dobrze, to po trzech, czterech, a może pięciu miesiącach dopłynie do Europy. Będzie celował w szerokie ujście portugalskiej rzeki Tag i wyląduje w Lizbonie. - Ale tym razem proszę nie dmuchać w kierunku zachodnim bo popłynę na wschód. Zatem należy raczej wciągać powietrze - radzi żartobliwie Doba. Jego kajak noszący imię "Olo" popłynął już na pokładzie statku do Nowego Jorku. On sam doleci tam samolotem. Pan Aleksander jest emerytowanym inżynierem mechanikiem (zbliża się do siedemdziesiątki), mieszkańcem podszczecińskich Polic. Ale jego związki z Kujawami i Pomorzem są silne - jego żona Gabriela pochodzi z Nakła nad Notecią, a on sam "od zawsze" pływa Brdą, zwłaszcza podczas corocznych dwóch zimowych spływów międzynarodowych Energetyków i PTTK. YrHg. 473 286 367 383 319 374 290 499 455

polak na kajaku przez atlantyk